Visoki Dečani - Peć - Kuqishte - Čakor - Plav - Gusinje

Visoki Dečani - Peć - Kuqishte - Čakor - Plav - Gusinje

Plav oddalony jest w linii prostej od Djeravicy o niecałe 20 km. Nie chce się wierzyć, że przemierzyliśmy ponad 200 km zanim się tam znaleźliśmy...


Po zejściu z najwyższego szczytu Kosowa dochodzimy do drogi. Nawet tutaj, gdzie diabeł mówi dobranoc, łapiemy po chwili stopa! To pracownik elektrowni wodnej skończył zmianę i zjeżdża wprawnie i nadzwyczaj szybko swoją rozklekotaną Ładą w kierunku Deçan. Wysiadamy przy monastyrze Visoki Dečani. Aby wejść na jego teren należy zgłosić się do posterunku wojskowego, gdzie zostaniemy wylegitymowani przez włoskich żołnierzy z KFOR. Wcinając produkowany tutaj ser rozmawiamy w sklepiku z pomocnikiem mnichów. Ponoć Kosowarom udaje się od czasu do czasu wrzucić na teren monastyru granat... Zostajemy na wieczorną uroczystość - katedra jest otwierana, mnisi zapalają świece, po czym zbierają się w mrocznym, XIV-wiecznym wnętrzu, by pięknymi, prawosławnymi śpiewami o lekko wesołym zabarwieniu uczcić pamięć Stefana Dečanskiego, ich patrona. Klimat monastyru robi wrażenie.

Nad ranem docieramy do Pejë. Jest już po bajramie, więc spotykamy całkowicie inne miasto, miasto tętniące życiem. Odwiedzamy kolejny strzeżony przez KFOR monastyr Pećka Patrijaršija. Do Czarnogóry postanawiamy się przebić jadąc wzdłuż kanionu Rugova, do wsi Kuqishte, a dalej przez przełęcz Čakor.

Deportacja do Kosowa czy więzienie w Czarnogórze? - daje do wyboru czarnogórska straż graniczna, na którą przez przypadek natykamy się na Čakorze. Tak blisko, a tak daleko - wracamy do Peću by legalnym środkiem, nadrabiając ponad 100 km przez Rožaje, Berane i Murino, dojechać do Plavu. A tam bierze początek czarnogórska i albańska przygoda z Górami Przeklętymi.