Z ciorbą ţărăneascą do Dealu Ştefăniţei

Z ciorbą ţărăneascą do Dealu Ştefăniţei

Już na starcie opóźniony pociąg do Przemyśla zapowiada same atrakcje. Wciskamy się do busa jadącego do Medyki. Na przejściu granicznym w miarę sprawnie. Marszrutka do Lwowa z każdym rokiem droższa o parę hrywien, ale na brak atrakcji nigdy nie można narzekać.

Na dworcu kolejowym we Lwowie z powodzeniem bawimy się w koników sprzedając 2 bilety. Wsiadamy do naszej płackarty i... odjazd! Następnego dnia jesteśmy już rzut beretem od spokojnej granicy ukraińsko-rumuńskiej w Sołotwynie. Wszędzie słychać mieszankę ukraińskiego, rumuńskiego i węgierskiego. Przekraczamy Cisę.

Kilka chwil w bardzo sympatycznym Sygiecie Marmaroskim, przy jeszcze bardziej sympatycznej ciorbie ţărăneasce i jedziemy pociągiem bardzo urodziwą trasą do Dealu Ştefăniţei, gdzie, jako jedyni pasażerowie, wysiadamy. Alpy Rodniańskie - przybywajcie!

Kiedy?

Kwiecień, 2011

Dni w podróży

2

Kraje

Polska Rumunia Ukraina

Skomentuj...