Legendy o Górach Świętokrzyskich

Góry

Niedawno wpadła mi w ręce książka ze zbiorem legend z Gór Świętokrzyskich. Niektóre z nich są naprawdę bardzo ciekawe - zobaczcie sami!

O dwóch siostrach z łysickiego pałacu i źródle św. Franciszka

Dawno, dawno temu, na szczycie Łysicy stał piękny zamek. Błyszczały w słońcu złote blachy i dachy, a wspaniałe rzeźby lśniły bielą na tle smukłych jodeł...

W tym pałacu żyły dwie siostry - obydwie młode i piękne. Młodsza, złotowłosa i błękitnooka Agata była cicha, spokojna, kochała przyrodę, a nade wszystko ptaki. Przywoływała je do pałacowych okien i karmiła z ręki ziarnem i okruszynami chleba. Starsza Jadwiga miała zupełnie inną naturę. Nudziła się w pustych zamkowych komnatach, lubiła tańce, zabawy i gwar.

Źródło św. Franciszka u stóp Łysicy

Pewnego dnia obok zamku przejeżdżał młody rycerz. Zachwycony pięknem wyniosłej budowli, poprosił siostry o gościnę. Jadwiga z radością przyjęła młodzieńca pod dach, zaraz też pokochała go z wzajemnością i całe dni spędzała u jego boku.

Agata zaś wolała towarzystwo swoich skrzydlatych przyjaciół i długie spacery wśród zielonych jodeł i rozłożystych paproci. Wieczorem siadała cicho w okienku, stroniąc od towarzystwa siostry i jej rycerza.

Pewnej nocy starszej siostrze przyszła do głowy straszna myśl. Postanowiła zgładzić Agatę, a po jej śmierci panować na zamku razem z wybrankiem swojego serca. Podzieliła się zbrodniczym planem z ukochanym. Wczesnym świtem młodzieniec zakradł się do komnaty Agaty, chcąc ją uśpioną zrzucić z zamkowej wieży. Kiedy dotarł na miejsce, posłanie było puste. Dziewczyna wybiegła już do lasu, powitać nowy piękny dzień.

Wyrodna siostra jednak nie zrezygnowała. Do dzbana złotego miodu dolała trucizny i czekała, kiedy spragniona Agata napije się z niego.

Słońce wysuszyło już rosę, kiedy nieświadoma podstępu Agata wracała do zamku. Była już bardzo blisko, gdy nagle czarne chmury zasnuły niebo, pierwszy grom uderzył w wysokie drzewo.

Dziewczyna z przerażeniem dostrzegła nad zamkiem wielką jasność i usłyszała ogłuszający huk. Piorun uderzył w zamkową wieżę, a od jego wielkiej mocy zamek rozpadł się na tysiące kamieni. Płacząc żałośnie chodziła wśród głazów, ale nie znalazła siostry i jej kochanka. Jej łzy wyżłobiły ślady na kamiennych blokach. Możemy je dziś zobaczyć na gołoborzu zrodzonym z zamkowych ruin. Łzy Agaty spływały z Łysicy, aż u stóp góry utworzyły źródełko. Ma ono cudowną moc - woda z niego leczy choroby oczu. Źródełko to nazwano imieniem opiekuna naszych oczu, którym jest św. Franciszek (to właśnie on pisał hymny pochwalne na cześć piękna przyrody, którą przecież odbieramy naszym wzrokiem).

Legendy Świętokrzyskie, Tatiana Banaś i Ryszard Garus, Kielce, s. 21-22

O sabatach czarownic i powstaniu gołoborza

Nad Górami Świętokrzyskimi, wysoko w chmurach króluje dumny szczyt Łysej Góry. W miejscu tym - jak mówią ludowe przekazy - odbywały się spotkania czarownic - zwane sabatami. Podczas tych zjazdów diabły i czarownice odprawiały tajemne gusła, trwała piekielna zabawa i tańce. Nikt z ludzi nie śmiał się tam zbliżyć. Szatańskie śmiechy, straszne zaklęcia i upiorny wygląd uczestników sabatu mógł śmiertelnie przerazić...

Czarownice żyły wśród mieszkańców okolicznych wsi. Wyglądały jak zwykłe kobiety. Tylko nocą, kiedy wśród jodeł szalała wichura i pioruny rozświetlały ciemność, diabelskie siostry wsiadały na miotły lub łopaty i po wypowiedzeniu zaklęcia:

płot nie płot
las nie las
wieś nie wieś
biesie nieś

przenosiły się na szczyt Łysej Góry.

Ludzie zawsze obawiali się czarownic. Potrafiły one zsyłać na ludzi i zwierzęta choroby i śmierć, odbierać krowom mleko, wywoływać burze, zatruwać żywność i wodę, odbierać miłość mężów i narzeczonych. Kiedy na Łysej Górze wzniesiono klasztor (od tego czasu zaczęto nazywać to wzniesienie Górą Świętego Krzyża), bicie dzwonów i modlitwy mnichów przeszkadzały złym mocom.

Gołoborza na stoku Łysicy

Pewnej nocy diabły wyrwały z piekła ogromny głaz, wyleciały na ziemię otworem zwanym dziś Jaskinia Piekło (pod Gałęziami k/Chęcin) i ruszyły w stronę klasztoru. Zmęczone dźwiganiem ciężaru przysiadły na chwilę na Górze Klonówce. Wtedy od wsi dobiegło pianie koguta - wstawał świt i diabelskie siły traciły moc. Ogromny głaz, wypuszczony z szatańskich szponów spoczywa do dziś dzień na tym miejscu i nazwany został Diabelskim Kamieniem.

Rozgniewany Lucyper wysłał ponownie swoich poddanych na Św. Krzyż, nakazując im zburzenie klasztornych zabudowań. Tym razem diabły niosły kamienie w płachcie. Było już blisko celu, gdy śpiące na klasztornym podwórku gęsi, zbudzone łopotem i gwarem w powietrzu, zagęgały na alarm. Hałas wyrwał ze snu jednego z zakonników, który uderzył w dzwon, myśląc że nadszedł czas na poranną modlitwę. I znów nie udał się diabelski podstępek. Diabły ogłuszone biciem dzwonów upuściły płachtę i potężne kamienie posypały się na zbocze góry. Leżą tam do dziś, rozbite na kawałki. Tak powstało gołoborze.

Legendy Świętokrzyskie, Tatiana Banaś i Ryszard Garus, Kielce, s. 15-16

O zbóju Kaku

Zbój Kak znany był na świętokrzyskiej ziemi. Młody, silny i niezwykle odważny, sam zbójował na leśnych traktach i niezauważany przez nikogo wracał do swej siedziby pod Łysicę...

Szlak na Łysicę

Pewnej nocy zatrzymał na drodze wspaniałą karocę. Jechała nią piękna siostrzenica biskupa krakowskiego. Kak porwał dziewczynę i zachwycony jej urodą szczerze pokochał. Panienka odwzajemniła to uczucie. Nie chciała wracać do domu, wolała żyć wśród strzelistych jodeł i śpiewu ptaków.

Biskup nie pogodził się z uprowadzeniem siostrzenicy. Wysłał na poszukiwanie rycerzy, którzy mieli pojmać Kaka. Nie było to łatwe. Z chaty na polance, gdzie mieszkał, uciekł na Łysicę. Bronił się tam, rzucając na stojących w dole ludzi potężne głazy z gołoborza. Kiedy jednak w powietrzu zaświstały strzały, dziewczyna wyszła przed zbójnika i własną piersią zasłoniła go. Strzały przeszyły ją i zmarła ratując kochankowi życie. Kak pochował dziewczynę pod stosem kamieni, a sam oddał się w ręce biskupich wysłanników. Rannego przewieziono do Krakowa i stracono na szubienicy. Stojąc pod szubienicą Kak śpiewał:

oj lipko, lipko na Kakoninie
kto ciebie najdzie
szczęście go nie minie

Wśród ludzi przyglądających się egzekucji znalazł się przypadkiem szklarz rodem z Gór Świętokrzyskich. Zrozumiał słowa piosenki. Po powrocie w rodzinne strony znalazł na polanie starą lipę, w niej dziuplę, a tam wiele pieniędzy i kosztowności. Chłop nie bardzo wiedział. co począć z tym ogromnym majątkiem. Miejscowy proboszcz doradził mu, aby zbudował na wzgórzu pod Bielinami kościół, w którym odprawiałyby się nabożeństwa za dusze zbójców i ich ofiar. Resztę pieniędzy radził rozdać ubogim. Tak też szklarz uczynił.

Jednak złe moce nocami niszczyły budujący się kościół. Z konieczności wybudowano go na niewielkim wzniesieniu we wsi Bieliny, gdzie stoi do dziś, a o fundatorze szklarzu wspomina napis na tablicy we wnętrzu kościoła. Natomiast w miejscu gdzie zamierzano wybudować świątynię postawiono na pamiątkę trzy krzyże, które po dzień dzisiejszy górują nad miejscowością.

Legendy Świętokrzyskie, Tatiana Banaś i Ryszard Garus, Kielce, s. 26-27

O zbóju Madeju

Dawno temu, kiedy w świętokrzyskich lasach grasowały bandy zbójów, pewien zamożny kupiec wracał z Krakowa naładowanym po brzegi wozem...

Była ciemna noc i kupiec zabłądził w puszczy, a na dodatek ciężki wóz ugrzązł w błocie. W leśnej głuszy nie spodziewał się od nikogo pomocy. Wtem zjawiła się przed nim tajemnicza postać. Nieznajomy obiecał, że pomoże kupcowi dostać się na drogę, pod warunkiem, iż za przysługę otrzyma coś, co kupiec zostawił w domu, a o czym nie wie.

Kiedy nieznajomy kazał podpisać umowę krwią, domyślił się, że ma do czynienia z diabłem.

Po przybyciu do domu dowiedział się, że żona urodziła syna. Jego to nieświadomie obiecał diabłu. Mijały lata, chłopiec rósł, był dobry i mądry. Pewnego dni, zrozpaczony ojciec wyznał swoją ponurą tajemnicę. Chłopiec przyrzekł, że pójdzie do piekła i odbierze diabelską umowę. Młodzieniec żegnany łzami matki i błogosławieństwem ojca, wyruszył w drogę. Minął Święty Krzyż i wszedł do mrocznej, nieprzebytej puszczy. Nadchodziła burza, postanowił więc szukać schronienia. W jaskini, do której wszedł zastał starą kobietę.

Z przerażeniem usłyszał, że jest ona matką zbója Madeja. Ten straszny człowiek nie darował nikomu życia, zabił nawet własnego ojca. Kobieta zlitowała się nad wędrowcem i ukryła go w jaskini. Wkrótce nadszedł Madej. Już chciał roztrzaskać głowę nieproszonego gościa, ale matka podała mu strawę. Ostatecznie rozbójnik, usłyszawszy opowiadanie chłopca, darował mu życie, pod warunkiem, że dowie się w piekle, jaką karę dla niego gotują. W drodze powrotnej syn kupca miał to wszystko opowiedzieć.

Po długiej i męczącej wędrówce chłopiec doszedł do wrót piekieł. Dotarł przed oblicze samego Lucypera i odebrał cyrograf. Przedtem jednak usłyszał, że jeżeli diabeł nie zwróci cyrografu, pójdzie na Madejowe łoże. Przypomniało mu to o obietnicy danej zbójowi i zapragnął je ujrzeć. Łoże było z żelaznej kraty, najeżone brzytwami, sztyletami, nożami i hakami. Z dołu buchały płomienie ognia, a z góry kapała rozpalona siarka. W jednym końcu łoża wisiały klamry do podtrzymywania głowy - w drugim do skrępowania nóg. Kiedy po powrocie opowiedział o tym Madejowi, ten postanowił odbyć pokutę i zerwać ze zbójectwem.

Młodzieniec poprowadził rozbójnika na wzgórze między trzema jamami, gdzie były ukryte bogactwa Madeja. Wetknął w ziemię Madejową maczugę, kazał mu obok klęknąć i polecił codziennie schodzić na klęczkach do strumienia, nabierać wody w ust, a wodą tą podlewać zbrodnicze narzędzie. Po drodze rozdawać miał pieniądze ubogim. Jeżeli maczuga zakwitnie i wyda owoce to zbrodnie zostaną odpuszczone, a chłopiec kiedy zostanie kapłanem - udzieli mu rozgrzeszenia.

Madej zaczął wypełniać zadaną pokutę. Po 20 latach syn kupca został biskupem. Pewnego dnia przejeżdżał przez świętokrzyskie lasy. Poczuł wspaniały aromat jabłek, polecił więc dworzanom przynieść kilka owoców. Dworzanie wrócili mówiąc, że znaleźli jabłoń, ale nie daje ona zerwać żadnego jabłka. Obok drzewa zaś klęczy siwobrody starzec. Biskup przypomniał sobie przygodę z noclegiem i podążył pod jabłoń. Zbój poprosił o przyrzeczone rozgrzeszenie. Rozpoczęła się spowiedź. Po każdej wyznanej zbrodni, owoce na jabłoni zmieniały się w białe gołębie i ulatywały do nieba. Gdy zbój wyjawił zamordowanie swojego ojca, ostatnie jabłko zniknęło z drzewa.

Gdy wreszcie otrzymał rozgrzeszenie, jego ciało rozsypało się w proch. Po tym wydarzeniu zostało powiedzenie madejowe łoże, na niewygodne łóżka i nazwa jednej z grot w Górach Świętokrzyskich - Jaskini Zbójeckiej w Łagowie.

Legendy Świętokrzyskie, Tatiana Banaś i Ryszard Garus, Kielce, s. 29-30

 

Zainteresował Cię ten wpis? Może warto podzielić się nim z innymi?

Tagi: gołoborze, Góry Świętokrzyskie, legenda, Zbój Kak, Zbój Madej, źródło św. Franciszka

12 lat temu

dfvfg

super

12 lat temu

Kewin

jacie ale ja to wszystko przeczytałem

12 lat temu

jaguś

Czy Jadwigi zawsze muszą być złe?

12 lat temu

adrian

fajne legendy a zwłaszcza o powstaniu gołoborza

12 lat temu

natalia

fajne legendy, miło się czyta

12 lat temu

mati

zarąbiste legendy szkoda że nie ma więcej

12 lat temu

Wera

o czarownicach było spoko. ja miałam na zadanie jakąś napisac

12 lat temu

Doris

Fascynujące, żal tylko, że więcej nie opisane...

12 lat temu

Czytelnik

Miałem przeczytać te legendy na przyrodę. Te były bardzo pomocne.

11 lat temu

kina

te legendy były super najbardziej podobała mi się ta o sabatach czarownic i powstaniu gołoborza, jak je opowiem pani od historii to aż jej oko zbieleje

11 lat temu

bożenka

świetne te legendy,a zwłaszcza o źródle św.Franciszka-już chcę tam być i opłukać twarz wodą z tego źródła

11 lat temu

orzeszek

interesujące przydadzą się na przyrodę

11 lat temu

nikola

strasznie fajna byla ta o sabatach czarownic i powstaniu goloborza. szkoda,ze nie ma legendy pt,,z skarby krolowej Bony''

11 lat temu

Iga

Ja tam wszędzie byłam a to źródełko to naprawde poprawilo mi wzrok milam mec operacja a lekarz powiedział że już nie wymagam bo się poprawiło ;o!

11 lat temu

filip

ja też mam mieć to na przyrodę

przydatne i fajne

11 lat temu

agnes

Super blog, a legendy ciekawe i wciągające, zwłaszcza dla fanów województwa świętokrzyskiego ;)

Zapraszam do siebie: travels-cars.blogspot.com.

11 lat temu

=)=)=)=)

Świetne

11 lat temu

Milka

Odjazdowe legendy najlepsza o Sabatach Czarownic i o Siostrach tylko szkoda,że nie ma więcej:)

10 lat temu

dominika

no super ale za mało

10 lat temu

pati

super najlepsza o powstaniu gołoborza

10 lat temu

zuza

Zajefajne legendy. Czyta sie świetnie a pani na polaku była szczęśliwa

10 lat temu

fifi

Zajebiste, dostałem 6 z historii:P

10 lat temu

paulllllla

super, fajne

10 lat temu

bibi

cud miód

10 lat temu

kara

fajne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

10 lat temu

patryk

całkiem fajne legendy ale szkoda ze nie ma więcej

10 lat temu

ka ka

super :-)

9 lat temu

kuba

wiecie gdzie można przeczytać legędy o dymarkach świentokrzyskich????????:/

9 lat temu

Krystyna

super legendy

9 lat temu

alicja

rajuśku ale superowskie czat naprawde polecam!

8 lat temu

Hania

Fajne!

7 lat temu

jacek

niezłe szkoda że nie takie jakich szukam

5 miesięcy temu

Natalia

Super! Świetnie to czytać :) Ostatnio dowiedziałam się o tej legendzie dzięki Domkom Marzeń w Marzyszu. Zbój Madej to fascynująca postać!

Skomentuj...