Na oddzielającej Riłę od Pirinu przełęczy Predel trwa właśnie festiwal ludowy. W dźwiękach wszelakiej maści instrumentów udaje nam się znaleźć wejście na szlak. Ze strumieniem nie idzie jednak już tak łatwo. Rozbijamy namiot w suchym jak wiór lesie...
Następnego dnia zaczynamy powoli zapoznawać się z Pirinem - jego widokami, zapachami, smakami, dźwiękami. I tak pod wieczór, minąwszy jedynie trójkę zbieraczy dzikich malin, dochodzimy do chyży Jaworow, gdzie przy frytkach z białym serem i szopskiej sałacie słuchamy opowieści Bułgara pracującego niegdyś w Polsce.
Skomentuj...