O 19:25 dzwoni w pociągu przypominający budzik. Właśnie! Przecież zaraz wysiadamy w ukraińskim Wołowcu! Czuć podekscytowanie, wszak w planie przejście grani Borżawy. Zimą.
Niemiłosiernie ślizgając się po lodzie, wychodzimy z zakarpackiego osiedla typu miejskiego w poszukiwaniu sympatycznego miejsca na nocleg. Zajadając poświąteczne specjały powoli rozbijamy obozowisko i idziemy spać. Świąteczna atmosfera nie wpływa jednak na wczesną pobudkę... Dość ostre podejście na Cycka i już, stojąc pod prawosławnym krzyżem (niektórzy na), oglądamy piękne widoki na okoliczne góry. Na Temnatyku słońce zaczyna chylić się ku zachodowi, Płaj witamy już po ciemku. Zapoznajemy się z obsługą stacji meteo, od której bierzemy wodę:
— Panie, tu mają być wszędzie wyciągi jak będzie olimpiada na Ukrainie!
— Hmmm...
Tak czy siak, dobre miejsce na nocleg, oby tylko wiatr nie zmienił kierunku.
O poranku rozchylam w napięciu poły namiotu i... mleko. Mleko i deszcz. Nie wpływa to na nas zachęcająco. Powoli zaczynamy się kramażyć. Jednak po pewnym czasie wschodzące nad Stijem słońce przegania brzydką pogodę, a naszym oczom ukazuje się koncert chmur. O tak - wreszcie Borżawa w pełnej okazałości! Oczekiwania rosną w miarę jedzenia - nie widziałem jeszcze tak lekkiej zimy w górach na Ukrainie. Wełykij Wierch, Uroczysko Krzywe Drogi, Mała Hymba, Hymba, Magura-Żyde, ... Kolejny nocleg na wietrznej grani.
Następny poranek spokojny i ciepły - wędrujemy dalej w kierunku Przełęczy Przysłop (Prislip) i schodzimy na noc na polanę nad wsią Tjuszka, gdzie urządzamy sylwestrowe ognisko. Kolejnego dnia wstajemy bardzo wcześnie, wszach przewidujemy, że skomunikowanie Tjuszki z Lwowem w Nowy Rok może nie być wysokich lotów...
I tak Ukraina żegnaje nas. Oby nie na długo!
Polska → Ukraina (Україна)
W okienku znudzony, groźnie wyglądający celnik. W odpowiedzi na Dzień dobry! odburkuje coś pod nosem. Bez słowa ogląda paszport, po czym oddaje mi go.
— Czy można prosić stempel? — pytam.
Pan ze wzrokiem bazyliszka bierze paszport do ręki i... TRZASK!
— Dziękuję! — odpowiadam.
Cisza.
Polska → Ukraina (Україна)
Kilkanaście ludzi przed nami, lecz kolejka do wejścia na Ukrainę szybko się przesuwa.
— A gdzie jedziecie? — pyta celniczka.
— W Karpaty. — odpowiadam nauczony doświadczeniem, że Ukraińcy znają tylko jedne góry w swoim kraju.
— W Karpaty na łyże?
— Nie, na pieszkam.
— Ale tam nie ma śniegu! — mówi uśmiechnięta celniczka. TRZASK!
Następnie trochę mniej miły Pan prosi o zdjęcie plecaka, by mógł go przemielić w rentgenowskiej maszynie. Nowy nabytek i muszą się nacieszyć — myślę w duchu.
— Dziakuju, do pobaczenia.
Ukraina (Україна) → Polska
Na szczęście, z uwagi na święto, kolejka praktycznie zerowa.
Najmilsza ukraińska obsługa do tej pory: przywitanie po polsku, uśmiech, pożegnanie po polsku. Nawet do osoby z nowym paszportem pani celniczka zagaduje: Pierwszy raz na Ukrainie? No i jak się podobało?
Ukraina (Україна) → Polska
Rzadki widok na wejściu do Polski - praktycznie nie ma nikogo na granicy. Rosły pan sprawdza bagaż, otwiera, maca mi namiot.
— Namiocik — mówię, nie czekając na pytanie.
— Wiem, wiem, też lubię chodzić po górach! — uśmiecha się celnik. — Dziękuję!
Natomiast Pani celniczka ma zabójcze spojrzenie podczas sprawdzania paszportu.
— Czy można prosić o stempel? — pytam.
Pani znów bierze paszport do ręki i zaczyna przeglądać.
— A po co Panu jak Pan już tyle ma? — pyta.
— Na pamiątkę.
— No dobrze, niech będzie! — TRZASK!
Skomentuj...