Wieczorne dojście do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich miało być proste i szybkie, a okazało się kilkugodzinnym przeciskaniem po nocy w śniegu po barki. Mozolną wędrówkę doprawiły donośne odgłosy i powiewy schodzącej nieopodal lawiny... Zmęczeni, lecz radośni dochodzimy szczęśliwie do schroniska. Nad ranem była już lawinowa III.
Oj, było warto. W schronisku pustka, a na drugi dzień natura znów odgrywa swoje niesamowite przedstawienia.
10 lat temu
mareczek
I co? Da się zdjęcia wrzucać regularnie? Da się? Da? ? Da.
Skomentuj...