31 marca 2015
Adam Rugała
Podczas niedawnej zimowo-wiosennej wędrówki po Tatrach miałem okazję być świadkiem efektu halo. Choć jest to dość częste zjawisko optyczne, w odpowiedniej scenerii potrafi sprawić niemałą frajdę.
Wędrówkę rozpoczęliśmy względnie rano w Dolinie Kościeliskiej. W naszych planach było wejście na Ciemniak przez Polanę Upłaz i Chudą Przełączkę, następnie przejście Czerwonymi Wierchami i dojście do Kuźnic. Dzień wcześniej obowiązywał III stopień zagrożenia lawinowego i w takiej świadomości wyruszyliśmy na szlak.
Przez pierwsze 2 godziny, zgodnie z prognozami, były bardzo dobre warunki - prawdziwe okno pogodowe. Widać było jednak, że nie potrwa to długo - kolejne chmury zaczynały szybko napływać nad Tatry. I tak oto w drodze na Przełączkę przy Kopie ukazało się naszym oczom bardzo wyraźne halo. Utrzymywało się jeszcze przez kilkanaście minut, po czym zniknęło tak nagle, jak się pojawiło.
Halo 22°
Jest to dobra okazja by doedukować się w temacie zjawisk optycznych zachodzących w atmosferze. Halo 22°, bo z takim mieliśmy do czynienia, powstaje w wyniku załamania promieni słonecznych w sześciokątnych kolumnowych kryształkach lodu zawieszonych w powietrzu.[1]
Halo o rozmiarze kątowym 22° to tzw. małe halo. Duże halo (46°) jest już bardzo ciężkim do zaobserwowania zjawiskiem.
Tak więc od teraz - oczy w niebo!
Zainteresował Cię ten wpis? Może warto podzielić się nim z innymi?
Tagi: fotografia, halo, Tatry, zjawiska meteorologiczne
Skomentuj...