1 grudnia 2017
Adam Rugała
Jak zobaczyć to, co zakazane?
Kińczyk Bukowski, Połonina Bukowska, Opołonek, Piniaszkowe - nasze południowo-wschodnie rubieże. Teren przygraniczny. Zewnętrzna granica UE. Teren ścisłej ochrony parku narodowego. Czy zwykły śmiertelnik może odwiedzić najbardziej niedostępną część Bieszczad?
Od polskiej strony
Do wejścia w pasmo graniczne z polskiej strony potrzebne są 2 zgody: dyrekcji Bieszczadzkiego PN oraz komendanta Straży Granicznej w Ustrzykach. Tę drugą może jeszcze by się dało uzyskać, ale pierwsza nie jest przeznaczona dla zwykłych śmiertelników (czytaj: turystów). Nawet na stronie Bieszczadzkiego Parku Narodowego możemy przeczytać:
W ostatnim czasie do Dyrekcji Bieszczadzkiego Parku Narodowego kierowane są liczne zapytania dotyczące możliwości przejścia poza szlakami znakowanymi w BPN. W szczególności chodzi tu o przejście w paśmie granicznym odcinkiem Przeł. Bukowska - Kińczyk Bukowski - Opołonek - Przeł. Użocka. W związku z tym przedstawiamy stanowisko Dyrekcji Parku w tej sprawie.
(...)
Zatem wszystkie inne obszary Parku położone poza znakowanymi szlakami i ścieżkami są zamknięte dla ruchu pieszego, rowerowego i kołowego. (...) Poza wyznaczonymi szlakami pieszymi mogą się poruszać pracownicy Straży Parku, Służba Parku, Straż Graniczna oraz ratownicy GOPR podczas akcji ratowniczych i szkoleń, a także osoby prowadzące badania naukowe (za zgodą Dyrekcji Parku).
Wniosek jest prosty - nie ma się co łudzić, że otrzymamy pozwolenie na legalne przejście pasma granicznego od polskiej strony.
To może nielegalnie?
Pasmo graniczne jest intensywnie monitorowane. Ciężko mi wyobrazić sobie przejście granią, na pełnym widoku, od Przełęczy Bukowskiej do umownych źródeł Sanu, pozostając niezauważonym. I przy tym w miarę wyluzowanym. Dlatego jeśli nie chcemy doświadczyć przykrych konswekwencji, opcja ta raczej nie wchodzi w grę.
Od ukraińskiej strony
Na szczęście z pomocą przychodzą nam nasi wschodni sąsiedzi. Tam ochrona przyrody jest taka na niby. Jak i wiele formalności.
Nasz plan to dostać się do wsi Werchowyna-Bystra i w bliżej nieznany sposób spróbować uzyskać zezwolenie na przejście pasmem granicznym.
Postanawiam powtórzyć procedurę, jaka była obowiązkowa do wejścia w strefę graniczną w Marmaroszach i Czywczynach. A ta wymagała napisania podania do oddziału SG, upewnieniu się, że podanie zostało rozpatrzone pozytywnie, a na końcu uzyskaniu permitu w strażnicy, już na miejscu.
Wysłanie maila nie kosztuje, a papier to papier - z pewnością nie zaszkodzi. Wystosowałem więc podanie do naczelnika straży granicznej w Czopie, pod który podpada oddział w Werchowynie Bystrej. Podmieniłem jedynie dane i treść podania na:
Прошу надати дозволу на знаходження групи туристів в прикордонній зоні Закарпатської області 10.06.2017, яка проходитиме туристичний маршрут: с. Верховина-Бистра – г. Кінчик Буковський – c. Верховина-Бистра. |
i wysłałem na adres [email protected] prosząc o odpowiedź. Co niesłychane, już następnego dnia dostałem wiadomość zwrotną, że podanie zostało przyjęte!
W Werchowynie Bystrej
Nie pozostało nic innego tylko pojechać do Werchowyny Bystrej. Strażnica znajduje się na samym końcu wsi. Podchodzę do bramy z paszportami i kopią podania. Wychodzi żołnierz. Pokrótce nakreślam sprawę, ale okazuje się, że mój rozmówca nie wie co z nami zrobić. Prosi o cierpliwość i idzie po przełożonego. Ten wychodzi do nas, podaje rękę i słucha. Powtarzam historię - że turyści, że Kińczyk, że permit, że w Czopie podanie przyjęli (co nie znaczy, że rozpatrzyli pozytywnie, ale o tym nikt nie musi wiedzieć). Coś drgnęło - poszedł w ruch telefon.
Słyszę strzępy rozmów pogranicznika. Po chwili wraca do mnie i mówi:
— W porządku, puścimy Was. Ale sami nie możecie, ktoś musi z Wami iść — stwierdza.
Zaprasza mnie do budynku straży. Tam żołnierze negocjują, kto z nami pójdzie. Nic dziwnego - wybór pada na młodego chłopaka, najniższego stopniem. Idę dalej za "szefem", do jego biura. Ten zamyka drzwi, zaprasza do relaksu na krześle i delikatnie stara się wyłuścić sprawę:
— Wie Pan, coś by się przydało za te formalności... I dla młodego też, pójdzie z Wami gdzie będziecie chcieli...
— Nie ma problemu. Ile? — pytam.
— A no co tam Pan uważa za stosowne — żołnierz wyraźnie się kryguje.
— Nie znam Waszych stawek, prosze się nie krępować i powiedzieć ile.
— Tak 100, 200 hrywien by było super.
— Załatwione — mówię bez wahania. 100 hrywien to na obecną chwilę 14 zł. Niewiele więcej niż 2 normalne bilety do Bieszczadzkiego Parku Narodowego po tej drugiej stronie. Nawet się nie targowałem, choć mam wrażenie, że gdybym nic nie dał, wszystko by się i tak ułożyło po naszej myśli.
Fotorelacja z wejścia na Kińczyk Bukowski
Po dograniu formalności okazuje się, że na całej trasie będzie nam towarzyszył żołnierz. Nie powiem, żebym był tym faktem zachwycony, ale okazja zdobycia Kińczyka Bukowskiego natychmiast gasi moje zniesmaczenie.
Wyruszamy spod oddziału straży granicznej na końcu wsi Werchowyna-Bystra. Początek wędrówki na Przełęcz Bukowską wiedzie doliną potoku Moszka.
Idzie się dziwnie, atmosfera na początku jest dość sztywna. Z jednej strony towarzyszący żołnierz to oficjalna persona, z drugiej - będzie naszym górskim kompanem przez parę najbliższych godzin. Dobrze byłoby nastroić się pozytywnie do siebie. Postanawiam przełamać tę atmosferę milczenia i zagaduję pierwszy. Dima okazuje się być sympatycznym i uczynnym człowiekiem, został przydzielony do straży granicznej na posterunku Werchowyna Bystra na czas obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej, która na Ukrainie trwa półtora (!) roku.
Odchodzimy od potoku, z wolna zaczynamy wspinać się zboczem. Za nami pręży się grzbiet Pliszki.
Wchodząc do lasu dostrzegamy na drzewie zielony szlak. Nie wiem jaki on ma sens, jeśli samemu i tak nie można tu chodzić...
Po dość stromym podejściu, las zaczyna się powoli przerzedzać i naszym oczom ukazuje się Rozsypaniec. Już blisko do granicy!
A pod Rozsypańcem Przełęcz Bukowska i dwa słupki graniczne nr 164 - polski i ukraiński. Do Kińczyka miniemy jeszcze 9 takich kompletów.
Przy przełęczy odbijamy ostro na południowy wschód i wychodzimy na grań. Teraz czeka nas najpiękniejsza część trasy - wędrówka Połoniną Bukowską.
Im wyżej, tym rozleglejsze widoki. Wtem nadchodząca burza daje o sobie znać. Odwracamy się - nad Tarnicą już ciemno, pierwsze krople rzęsistego deszczu spadają na ramiona.
Dima odbiera telefon. Jego ukraińscy koledzy patrolujący pasmo graniczne wyleźli zza kamienia i pozdrawiają machając mu.
Dochodzimy na Kińczyk. Pioruny uderzające nad naszymi głowami nie pozwalają jednak długo kontemplować widoków. A jest co! Ważniejsze szczyty polskich Bieszczadów od tej drugiej strony - Tarnica, Halicz, Wielka Rawka, Krzemień; Góry Sanocko-Turczańskie; w oddali Beskidy Skolskie z Paraszką; Bieszczady Wschodnie i Grzbiet Wododziałowy z Pikujem i Drohobyckim Kamieniem; Połonina Równa z Ostrą Horą i Lutańską Holicą. A przede wszystkim - rzut beretem na Opołonek i Piniaszkowe...
Nasz pogranicznik sugeruje powrót w kierunku Przęłęczy Bukowskiej, co nie ma większego sensu w takich warunkach. Okazuje się, że nie za bardzo zna swój rewir i nie ma pojęcia o istnieniu bezpośredniej ścieżki z Kińczyka do Werchowyny. Proponuję taką opcję tłumacząc wszystkie za i przeciw. Na szczęście Dima przystaje na naszą propozycję. Teraz to my będziemy prowadzić ukraińskiego żołnierza!
Ścieżkę udaje się szybko odnaleźć i po chwili chowamy się w lesie. Zejście jest dość strome, ale przyjemne.
Niedaleko Werchowyny Bystrej wychodzimy na polanę i już w słońcu dochodzimy do wioski.
Humory dopisują. Jeszcze tylko podziękowania dla Dimy, wspólne zdjęcie na pamiątkę i żegnamy się.
Podsumowanie
Trasa: Werchowyna-Bystra - Przełęcz Bukowska - Kińczyk Bukowski - Werchowyna-Bystra
Dystans: ~12 km
Suma podejść/zejść: ~700 m
Czas przejścia: 4 godz.
Zobacz dedykowaną stronę
Znajdziesz tam wszystkie informacje o Karpatach na Ukrainie w jednym miejscu!
Zainteresował Cię ten wpis? Może warto podzielić się nim z innymi?
Tagi: Bieszczady, góry, Karpaty Ukraińskie, Korona Gór Ukrainy
5 lat temu
mareczek
Potwierdzam powyższe słowa! Przede wszystkim, zgoda BdPN jest udzielana w przypadku prowadzenia badań naukowych - ja takowe prowadziłem, zgodę więc z Parku posiadałem. Odcinek jest patrolowany przez polską SG, przez co już na Przełęczy Bukowskiej jesteśmy legitymowani i pytani czy zgłosiliśmy fakt przejścia tego odcinka w strażnicy w Ustrzykach Górnych. Jak trafimy na Straż Parku - pytanie czy mamy zgodę na prowadzenie badań i czy telefonicznie zgłaszaliśmy, że danego dnia będziemy się poruszać w tym rejonie. Jeśli wszystko się zgadza i są wszelkie papiery - możemy bez stresu i pośpiechu (i bez przydzielonego strażnika) delektować się pięknem Bieszczadów od tej strony, bowiem Kińczyk ma wygląd przypominający wydmę, przez co jest rozpoznawalny bez trudu. A widok z Kińczyka Bukowskiego na Tarnicę, Halicz i Rozsypaniec jest widokiem zapierającym dech w piersiach - jeden z najpiękniejszych w całych Bieszczadach.
5 lat temu
Marysia
Sprytne!
4 lata temu
Rafał
Super wycieczka :).
3 lata temu
Kamil
Świetny materiał, piękna trasa ! Pozdrawiam !
Skomentuj...