Pirot - Prisztina - Pejë - Junik

Pirot - Prisztina - Pejë - Junik

Po zejściu z serbskiej Starej Planiny chcemy dostać się przez Prisztinę do podnóża kosowskiej części Gór Przeklętych. Jak to zrobić najlepiej? Czy pociągi w Kosowie kursują? Co będzie na serbsko-kosowskiej granicy?


Z Pirotu kierujemy się do Niszu. Tam, z najdalszego peronu, odjeżdża autobus o specyficznej relacji: Niš - Gračanica. Co ciekawe, jedzie on tranzytem przez Prisztinę, by zakończyć kurs w 50x mniejszej Gračanicy. Wiadomo jednak, że nie jest to zbieg okoliczności. Jeszcze bardziej interesujące jest to, że biletów do Prisztiny nie można kupić w kasie - panie patrzą się podejrzliwym wzrokiem. Nic to - jedziemy...

— Where are you going? — pyta kosowski celnik.
— Bjeshkët e Namuna — odpowiadam.
— Ach! Och! Welcome! Enjoy your stay! — w półmroku autobusu szczerzy się uradowany Kosowar.

Znalezienie dworca kolejowego w Prisztinie nie jest wcale takie proste, ponieważ nawet autochtoni przekonani są, że w Kosowie nie kursują pociągi. Wiedząc całkowicie co innego i chcąc to koniecznie zbadać, udaje nam się dotrzeć na dworzec. Jest już noc, pierwszy pociąg do Peju jedzie rano, więc postanawiamy zdrzemnąć się pod chmurką. Szybko jednak materializuje się Afrin, mieszkający w budynku dworcowym Kosowar, który zaraz zaprasza nas do swojego ogródka i domu. Ciekawa rozmowa o wojnie, ucieczce, nielegalnej emigracji, podrabianiu paszportów trwa i trwa. Warto wiedzieć, że oficjalny wskaźnik bezrobocia w Kosowie przekracza ponoć 50%...

Obserwując z okien pociągu kosowskie krajobrazy zjawiamy się przed południem w Peju. Wszystko zamknięte, nic nie działa. Ach tak, pierwszy dzień bajramu... Pozostaje nam tylko łapać stopa w kierunku Deçan. Nie czekamy jednak długo i już z rodziną Plarenta, jadącego na bajram do... Bajram Curri, podjeżdżamy do Juniku, gdzie rozpoczyna się kosowska przygoda z Górami Przeklętymi.

Skomentuj...