23 marca 2018
Adam Rugała
Jedziemy. Upakowani w marszrutce jak sardynki, ale jedziemy. Z Werchowyny do wioski Wołowa nie jest daleko, ale trafiliśmy na szczyt — ludzie co chwilę wsiadają i wysiadają. Mijamy Staiszcze. Jeśli dobrze przekazaliśmy nasze intencje kierowcy, to mamy zatrzymać się na zakręcie, przy drodze odbijającej do Wołowej. Tam bowiem planujemy rozpocząć przejście Gór Pokuckich.
Góry Pokuckie. Często pomijane z uwagi na sąsiedztwo bardziej znamienitych pasm — na południu pręży się przecież Czarnohora i Hryniawy, na zachodzie Gorgany. Z doświadczenia jednak wiem, że takie miejsca często są nas w stanie najbardziej zaskoczyć.
Wysiadamy. Marszrutka teraz okrąży niewielką górę Krywa i rozpocznie wspinaczkę na przełęcz Krzywopolską. Żegnamy ją wzrokiem, ubieramy plecaki i idziemy do Wołowej.
Nie będziemy jednak szli długo. Niedługo zrobi się ciemno, po krótkiej chwili zaczynamy się rozglądać za tym idealnym miejscem na biwak. Jak to na Ukrainie, nie ma z tym większego problemu. Ognisko, wieczorna kąpiel w potoku i szum wody kołysze nas do snu.
Odbijamy z doliny potoku Ilcia w kierunku Połoniny Hermaniwka. Początkowo idzie się przez pola i wiejskie zagrody, lecz szybko pojawia się las. Stuprocentowy las iglasy — a nie osiągnęliśmy nawet 1000 m n.p.m.
Na polanie Hermaniwka znajdują się pasterskie chaty, ale mój wzrok przykuwa coś zgoła innego. To Rotyło. Najwyższy szczyt Gór Pokuckich, którego świadomie widzę pierwszy raz. Z tej perspektywy wygląda masywnie.
Trasa wyraźnie się obniża i schodzi na niezalesioną przełęcz pomiędzy Połoniną Hermaniwką i Rotyłem. Po drodze mijamy w lesie stado... krów.
Teraz czeka nas już tylko droga w górę. Charakter lasu wyraźnie się zmienia. Po półgodzinnym marszu dochodzimy na sympatyczną polanę pod Rotyłem.
Czuć już oddech najwyższego szczytu Gór Pokuckich. Skręcamy na południe i po krótkim podejściu las rzednie. Naszym oczom ukazuje się wychodnia skalna, która wystaje ponad granicę lasu.
Wdrapujemy się na sam czubek. Genialne widoki zapierają dech w piersiach! Nie spodziewałem się ani tak pięknego miejsca, ani tak bogatej panoramy. A jest co podziwiać — Góry Pokuckie, Czarnohora od północy w pełnej okazałości (od Petrosa do Popa Iwana), w oddali północne krańce Połonin Hryniawskich, wschodnie szczyty Gorganów (z Siniakiem i Wielką Bratkowską na czele) oraz Świdowiec (z Bliźnicą).
Zgodnie stwierdzamy, że takie miejsce trzeba uhonorować dłuższym postojem. Wszak to idealna pora na obiad.
Żal opuszczać wierzchołek. Teraz idziemy w kierunku Munczełyka. Niestety przy opuszczonej chacie pasterskiej źródełko jest wyschnięte, więc aby nabrać wody musimy zejść trochę z grani.
Po wyjściu z lasu natrafiamy na połać dojrzałych malin, co skutecznie zatrzymuje nas na dłużej. Nigdzie nam się jednak nie śpieszy. Jak tu nie lubić Gór Pokuckich?
Dziś zabiwakujemy przy polanie Munczełyk. Jedząc zebrane wcześniej maliny, wsłuchując się w trzaski z ogniska, oglądamy zachód słońca nad czarnohorskim Petrosem. Ach, Ukraina!
Następnego dnia pobudkę zapewniają nam pokuckie krowy.
Idziemy dalej. Mijamy dość rozlęgłą polanę Munczełyk.
Okrążamy zalesioną Hordię i wchodzimy na wierzchołek Hordi-Dobrotiwskiej. W oddali widać już Gorgany, z charakterystycznymi sylwetkami Siniaka i Chomiaka.
Góry Pokuckie, mimo niedużej wysokości, w wielu miejscach są odsłonięte. Wędrówka jest jeszcze przyjemniejsza, gdy można podziwiać widoki na okoliczne góry. Czuć przestrzeń.
Mijamy Syholkę, Towstyj, Pereslip, Bukowinkę i dochodzimy do Czarnego Poharu.
Znajduje się tu niewielka kapliczka. Miejsce jest przepiękne, a panorama bardzo rozległa. Ciepłe popołudniowe słońce zachęca do drzemki na trawie.
Kolejny biwak robimy nieopodal wierzchołka Kunikliwa. Zachodzące słońce podświetla Siniak i Chomiak, które zdają się być na wyciągnięcie ręki.
Następnego dnia budzi nas grzejące od samego rana w poły namiotu słońce. To będzie niestety ostatni poranek w Górach Pokuckich.
Mijamy krzyż na przełęczy pod Kuniklywą i rozpoczynamy zejście z grani.
I w ten oto sposób dochodzimy do Tatarowa.
Zobacz dedykowaną stronę
Znajdziesz tam wszystkie informacje o Karpatach na Ukrainie w jednym miejscu!
Zainteresował Cię ten wpis? Może warto podzielić się nim z innymi?
6 lat temu
Monika
Świetna relacja, jak i cała strona - dzięki za cenne wskazówki i podpowiedzi tras. Aż ma się ochotę samemu wyruszyć (oby jak najszybciej). Umknął mi tylko termin wejścia, ale pogoda raczej letnia. Pzdr :-)
Skomentuj...