21 czerwca 2015
Adam Rugała
Drugi naturalny fragment Pętli Swanetii to trasa z Mestii do Uszguli. 45 kilometrów po Kaukazie z widokami na wysokie góry i głęboko wcięte doliny. Aura tajemniczości spowija zapomniane wioski i wiekowe swańskie wieże.
Powrót w dolinę Inguri
Wczesne popołudnie, Mestia. Pakujemy jeszcze ciepły, gruziński chleb puri zakupiony na dalszą drogę i powoli startujemy w kierunku Uszguli. Najpierw czeka nas ponad 500 metrów podjazdu na przełęcz Ugiri (1923 m), następnie podobny zjazd serpentynami do wioski Bogreshi. Dalsza część trasy to powolna wspinaczka wzdłuż doliny rzeki Inguri. Brzmi pociągająco, a więc w drogę!
Po przekroczeniu rzeki Mulchura (Mulkhura) zaczyna się leniwy podjazd drogą asfaltową. Z każdym metrem widok na pozostawianą w dolę Mestię jest coraz ciekawszy - swańskie wieże czuwają z góry nad całym miasteczkiem.
Kilka razy mijają nas wielkie radzieckie ciężarówki, które pozastawiają za sobą (na nas) tony spalin. Po chwili sytuacja się wyjaśnia - Gruzini zaczęli utwardzać drogę do Uszguli. Obecnie jest to jeszcze gruntówka, na której pokonanie piszą się głównie auta terenowe. Zastanawiamy się ile lat upłynie gdy do Uszguli będzie można dojechać pierwszorzędnym asfaltem. Jednego jesteśmy pewni - kiedyś niewątpliwie to nastąpi.
Kilka kilometrów za Mestią kończą się remonty. Miejsce ogarnia cisza i spokój. Krowy i świnie leniwie przechadzają się po poboczach, chmury powoli przetaczają się nad górami Kaukazu.
Dwukrotnie przekraczamy rzekę Mulchura (Mulkhura) i rozpoczynamy podjazd na przełęcz Ugiri.
Podjazd nie jest wymagający, choć droga miejscami staje się błotnista.
Z każdą chwilą bogatsza panorama - swańskie wioski (m.in. Zhabeshi, Chvabiani, Cholashi) maleją wobec potężnych szczytów Kaukazu wyrastających na horyzoncie. Co jakiś czas płoszymy pasące się na drodze krowy, które uciekają do bujnego lasu.
Podczas podjazdu gonią nas burzowe chmury, a deszcz straszy. Może uda nam się uciec na drugą stronę grani? Dojeżdżając na przełęcz widzimy, że pogoda w dolinie Inguri jest już zgoła inna.
Jest i przełęcz Ugiri! Chwila przerwy na nacieszenie się tym jakże strategicznym punktem na drodze do Uszguli. Czytamy na znaku drogowym: Mestia - 12 km, Ushguli - 30 km.
Teraz czeka nas ponad 500-metrowy zjazd serpentynami do doliny Inguri. Będzie wymagać to od nas trochę hamowania, więc rozciągamy palce i ruszamy!
Malowniczo położona wioska Bogreshi znów skłania nas do przemyśleń.
— Jak ci ludzie tutaj dotarli? Jak wygląda tuaj życie? — zastanawiamy się podczas postoju.
Za Bograshi rozpoczyna się etap powolnego wspinania doliną Inguri.
Po kilkunastu minutach mijamy fantastycznie położoną wieżę - pręży się dumnie nad brzegiem rzeki, jakby chciała pokazać, kto tu ma władzę.
Co jakiś czas mijamy krowy, które same (!) wracają do wioski na wieczór.
Po dłuższym fragmencie na łonie natury docieramy do zbioru wiosek Kala (m.in. Lalkhori, Davberi, Vichnashi). Ze wzgórza spogląda na dolinę stary kościół w stylu swańskiej wieży. Wsie wydają się być praktycznie niezamieszkałe, oczywiście z wyjątkiem wszędobylskich świń.
W tym miejscu napotykamy się na najbardziej kuriozalną rzecz na trasie Mestia - Uszguli. Jest to drewniana brama w poprzek drogi! Chcesz jechać dalej - musisz sobie tę bramę otworzyć, przejechać, a potem, jak się domyślamy, zamknąć. Dochodzimy do wniosku, że ów wynalazek funkcjonuje jako zagroda uniemożliwiająca spacerującym świniom przejście do kolejnej wsi...
Zbliża się już wieczór, więc zaczynamy rozglądać się za miejscem na biwak. Nie jest to proste zadanie w głęboko wciętej dolinie. Za wioską Davberi spostrzegamy rozsypujący się drewniany mostek i polanę po drugiej stronie rzeki. To jest to miejsce! - zgodnie stwierdzamy i zaczynamy się przeciskać przez zarośla.
Namiot, ognisko - tak płynie życie na kaukaskiej wyprawie.
Wjazd do Uszguli
Kolejny dzień przynosi nam dużo słońca - idealna pogoda na wjazd do Uszguli. Zwijamy obóz, przekraczamy rzekę i ruszamy w dalszą drogę.
Zielona dolina przeistacza się w skalisty kanion, z Inguri szumiącą gdzieś tam w dole. Droga biegnie lewą stroną, tuż przy skałach.
Dolina się otwiera. Dzięki 2 ostrym serpentynom nabieramy wysokości. Już niedaleko do magicznej granicy 2000 m n.p.m.
Spostrzegamy swańską zielarkę na zielonych zboczach. Starowinka, choć wygląda na bardzo wątłą, ma krzepę - widać, że życie w Swanetii jej nie oszczędzało.
Sceneria z każdą chwilą jest coraz bardziej malownicza i urzekająca. Żywa zieleń górskich zboczy przytłacza z każdej strony.
Czujemy oddech Uszugli - to już bardzo blisko...
Podsumowanie
Dystans według:
- Google'a | 43 km |
- gruzińskich znaków drogowych | 46 km |
- licznika rowerowego | 48.64 km |
Wysokości:
Start | 1403 m n.p.m. |
Najniżej położony punkt | 1389 m n.p.m. |
Najwyżej położony punkt | 2089 m n.p.m. |
Koniec | 2089 m n.p.m. |
Wzniosy i spadki:
Suma podjazdów | 1898 m ↑ |
Suma zjazdów | 1212 m ↓ |
Kolejne etapy
▷ Zugdidi → Mestia
▶ Mestia → Uszguli
▷ Uszguli - czy ja śnię?
▷ Uszguli → Lentechi
Zainteresował Cię ten wpis? Może warto podzielić się nim z innymi?
Tagi: Gruzja, Kaukaz, Mestia, Pętla Swanetii, Swanetia, Uszguli
6 lat temu
Mikołaj
Niedawno wróciłem z Gruzji. W Uszguli było genialnie. Udało się nam nawet wejść na dach kamiennej wieży (królowej Tamary). Tutaj filmik ze szczytu: znakitowarowe-blog.pl...jak-zwiedzalem-kaukaz Dziś gdybym miał planować podróż to spędziłbym w Uszguli z 3 noce chodząc po okolicznych trasach. Niemniej w Mestii też było fajnie :)
Skomentuj...