Cmentarz polski w Teheranie

Relacje Miejsca

Na Bliskim Wschodzie, tysiące kilometrów od naszej ojczyzny, w teherańskiej dzielnicy Dulab znajduje się niezwykłe miejsce o ciekawej historii. To malutka ostoja polskości, niemy świadek okrutnych czasów II wojny światowej — cmentarz polski.

Odezwał się w nas patriotyzm i zapragnęliśmy odwiedzić to miejsce. Najpierw jednak trzeba było je odnaleźć...


Historia Cmentarza Katolickiego Dulab sięga jeszcze XIX wieku. W czasie wojny ten skrawek ziemi szybko zapełnił się ciałami jej ofiar. Po ewakuacji z ZSRR, w Iranie znalazło się ponad 115 tysięcy Polaków. Byli to przede wszystkim żołnierze Armi Andersa, ale część, około 25 tysięcy stanowili cywile, z czego 15 tysięcy to były dzieci. Wielu z nich zostało w Iranie na wieczny spoczynek. Wycieńczeni niewolą, chorobami, ciężką pracą czy też samą drogą z dalekich ostępów Syberii, umierali na obczyźnie. Na teherańskim cmentarzu pochowano 1937 osób, w tym 409 wojskowych.

Wejście do polskiej części cmentarza Dulab, Teheran

Przy wejściu do polskiej części cmentarnych kwater znajduje się pamiątkowy pomnik z napisem:

 Pamięci Wygnańców Polskich, którzy w drodze
do ojczyzny w Bogu spoczęli na wieki 1942-1944
.

Wielu spośród ocalałych cywilów powróciło po wojnie do Polski, ale byli i tacy, który zostali w Iranie na zawsze, tam założyli rodziny a dziś spoczywają również na tym i kilku innych cmentarzach irańskich.


W przewodniku mieliśmy adres cmentarza, po angielsku i w farsi. Cmentarz znajduje się daleko od centrum Teheranu, na wschodzie. Podjechaliśmy metrem do najbliżej mu stacji, ale i stamtąd było daleko.

Katolicki Cmentarz Dulab, Teheran, Iran

— Hello Mister! — zawołał w naszym kierunku mężczyzna. Zaczęliśmy rozmawiać, pan mówił dobrze po angielsku i wykazywał wielką chęć pomocy. Pokazaliśmy mu adres cmentarza w przewodniku. Pomocny Irańczyk wskazał, żeby iść za nim. Stanęliśmy na krawężniku ruchliwej ulicy, a on zatrzymał dla nas taksówkę. Porozmawiał z taksówkarzem, wyjaśniając mu dokąd chcemy dotrzeć. Byliśmy zachwyceni życzliwością z jaką się po raz kolejny spotykamy w Iranie.

Grób dziecka na polskim cmentarz w Teheranie, Iran

Nasz taksówkarz zdawał się znać drogę. Jednak po dłuższym czasie zaczęliśmy się martwić czy aby na pewno... Okazał on wiele cierpliwości i z wielką determinacją szukał naszego celu. Pytał napotkanych ludzi o dojazd do cmentarza. Był późny wieczór, chcieliśmy znaleźć się tam zanim zajdzie słońce. W końcu się udało — dotarliśmy! Niepewnie wyszliśmy z taksówki, nasz kierowca trochę się miotał, bo widział, że cmentarz jest zamknięty. Jakimś sposobem znalazł w pobliżu opiekuna, stróża cmentarza, a ten ze zrozumieniem otworzył dla nas cmentarne drzwi.

Powoli zmierzchało. Trudno było znaleźć nam polską część cmentarza. Gdy się udało, było już bardzo ciemno — wschodzący księżyc lekko oświetlał alejki, a mrok potęgował nasze wrażenia.

Zobaczyliśmy rzędy jednakowych, skromnych nagrobków żołnieży Armii Andersa, cywilów z ich rodzin oraz mnóstwo grobów maleńkich dzieci.

Wyobrażam sobie jak wielu spośród tam leżących miało nadzieję na normalne życie po dotarciu do perskiej ziemi. Byli tu miło witani, akceptowani i otoczeni życzliwością. Daty pochówków świadczą jednak, że wielu z nich, zwłaszcza dzieci, zmarło zaraz po przyjeździe niedoczekawszy się powrotu do wolnej Polski o jakiej marzyli.

Groby polskich dzieci zmarłych w Iranie po ewakuacji z ZSRR w 1942 roku, Teheran

Nasz taksówkarz cały czas czekał przy bramie wejściowej do cmentarza. Zawiózł nas z powrotem pod stację metra. Chciał nawet zaprosić w gościnę do swego domu, a następnie odmawiał zapłaty za przejazd. Wydało nam się to bardzo dziwne. Za trzecim razem usilnego namawiania i prób wręczenia pieniędzy, uległ. To był klasyczny przykład ta'arofu. Cieszyliśmy się, że udało się nam to wychwycić!

 

Zainteresował Cię ten wpis? Może warto podzielić się nim z innymi?

Tagi: cmentarz, Iran, Teheran

7 lat temu

Marysia Leszko

O, dzięki za ten polsko-irański akcent! Wiele słyszałam o niezwykłej gościnności Persów wobec polskich wygnańców. I o tym, że Irańczycy tak chętnie i obficie karmili Polaków, że niektórzy z nich pomarli z przejedzenia!

7 lat temu

jacek przewodnik

To piękna sprawa że byliście na tym cmentarzu. Mój kuzyn WŁADYSŁAW urodzony we LWOWIE ze swoim bratem i mamą przepłynął statkiem morze Kaspijskie i wylądował w PAHLAWI, w 1942 roku miał wtedy 12 lat. .Kuzyn żyje w Londynie aktualnie skończył 86 lat pisze do mnie maile , to wszystko co tu napisane to 100 procent prawda,Irańczycy to bardzo dobrzy ludzie. Polecam PLECAK WSPOMNIEŃ Kuby RYNKODYNA z podróży do DUBAJU tam jest dużo o Iranczykach,

Skomentuj...